W styczniu rusza wyzwanie ZERO CUKRU. Przez trzydzieści jeden dni nie jemy żadnych słodyczy i żadnych produktów, w których cukier stoi na pierwszym, drugim albo trzecim miejscu w składzie. To jest klucz, bo uczymy się w końcu czytać etykiety, a nie wierzyć reklamom i kolorowym opakowaniom. Jeśli cukier, syrop glukozowy, syrop glukozowo-fruktozowy albo jakakolwiek “oza” wyskakuje w top 3 składników, produkt odpada. Bez wyjątku.
To nie jest dieta redukcyjna ani wyzwanie „zero owoców”, więc owoce można normalnie jeść. Tak samo chipsy, bo większość zwykłych, solonych przechodzi test, bo skład to najczęściej ziemniaki, olej i sól. Jogurty naturalne wchodzą bez problemu, te smakowe raczej odpadają. Pieczywo można, o ile cukier jest gdzieś dalej w składzie, bo w wielu piekarniach dodają go symbolicznie i nie wpływa to na wyzwanie. Uważniej trzeba patrzeć na sosy, ketchup najczęściej wypada, bo cukier stoi wysoko. Napojów słodzonych i energetyków nie pijemy w ogóle, bo tu zasada jest jasna: zero płynnego cukru. Napoje ZERO ok.
To wyzwanie jest po to, żeby wyjść z automatu sięgania po słodkie, żeby nie wpychać w siebie syropów i dodatków, które producent podaje nam jak dziecku w kolorowym opakowaniu, z hasłem „fit” na froncie. Chodzi o reset, o odzyskanie kontroli nad tym, co jesz i jak to wpływa na Twoje samopoczucie. Codziennie tylko krótki sygnał: „Dziś zero cukru, zaliczone”.
Nie za mną, tylko ze mną. Zapraszam do wyzwania wszystkich podopiecznych #teamsobala oraz cały wszechświat.